KSIĄŻKA O ZARZĄDZANIU FINANSAMI DOMOWYMI

Książka ZARZĄDZANIE FINANSAMI DOMOWYMI,
czyli jak mądrze używać pieniędzy w życiu.

O czym jest ta książka!

  • W jaki sposób gospodarstwa domowe radzą sobie i nie radzą z finansami

  • Jakie mają związane z tym problemy, dylematy

  • W jaki sposób o pieniądzach rozmawiać

  • Jak przygotowywać dzieci do zarządzania pieniędzmi

  • Jak myśleć o pieniądzach

  • Jak nimi gospodarować

Czym może być ta książka?

Może być przewodnikiem i inspiracją dla wszystkich, którzy chcą zwiększać swoją skuteczność w gospodarowaniu pieniędzmi.

Większość z nas chce zarabiać więcej? Oczywiście! To zrozumiałe. A co z nawykami?
Dla większości, bardziej, niż sama podwyżka dochodów, potrzebne jest, lepsze zarządzanie nimi.
Sprawa zarządzania finansami osobistymi dotyczy nas wszystkich i dla każdego jest ważna. Polecam lekturę, niezależnie od statusu finansowego i poglądu na Świat.

Zarządzanie własnymi pieniędzmi to swoista wiedza tajemna. W szkołach i na uczelniach cisza o tym, choć powinien to być jeden z przedmiotów nauczania.

Ta książka pomoże rozwinąć nowe podejście do pieniędzy.

Postanowiłem napisać książkę o tym;

  • W jaki sposób gospodarstwa domowe radzą sobie i nie radzą z finansami

  • Jakie mają związane z tym problemy, dylematy

  • W jaki sposób o pieniądzach rozmawiać

  • Jak przygotowywać dzieci do zarządzania pieniędzmi

  • Jak myśleć o pieniądzach

  • Jak nimi gospodarować

  • Jak sprawić, by starczyło „od pierwszego do pierwszego”, a nawet jak oszczędzać na przyszłość

  • Jak się nie dać im pokonać

Główne działy książki

  1. Skąd pomysł na taką książkę?
  2. Dla kogo jest ta książka?
  3. W jaki sposób gospodarstwa domowe radzą sobie z finansami. Jakie mają związane z tym problemy?
  4. W jaki sposób rozmawiać o pieniądzach w rodzinie, z dziećmi?
  5. Jak przygotowywać dzieci do zarządzania pieniędzmi?
  6. Jak myśleć o pieniądzach?
  7. Jak gospodarować pieniędzmi?
  8. Jak się nie dać?
  9. Do czego służą pieniądze?
  10. Czym jest wolność finansowa?
  11. Jaki % dochodu powinny stanowić wszystkie kredyty – kupowane na kredyt rzeczy? Jak to robić? Dom, samochód, wakacje, sprzęt domowy.
  12. Kupuj za gotówkę.
  13. Co robić, gdy mamy kłopot ze spłatą kredytów?
  14. Żyjemy w świecie konsumpcyjnym.
  15. Reklamy.
  16. Media działają! Skutek? 3 decyzje; biorę kredyt, wyjeżdżam za pracą, biorę dodatkową pracę.
  17. Media – ilość kanałów a ich, jakość. Media a moja percepcja świata.
  18. Postawy w mediach a moje wartości.
  19. Niech pieniądze pracują na ciebie.
  20. Biedny a szczęśliwy – bogaty a nieszczęśliwy?
  21. Pieniądze ogłupiają.
  22. Mam pieniądze – nie potrzebuję Boga.
  23. Co za dużo, to nie zdrowo.
  24. Postrzeganie siebie i innych, gdy mam pieniądze.
  25. Łącz pasję w życiu z zarabianiem pieniędzy. Łącz wiedzę i umiejętności. Przykład malarza i marszanda.
  26. Żyj skromnie, ale za własne.
  27. Jaki jest koszt tych pieniędzy? Koszt kredytów. I tak zawsze jest ktoś bogatszy.
  28. Jakie są twoje cele, wartości, priorytety?
  29. Składniki sukcesu = przyczyny ludzkiego szczęścia oraz skutki sukcesu
  30. Nieprzyjemne emocje, stres. Jak sobie z nimi radzić?
  31. Uwalnianie kreatywności
  32. Jakoś to będzie! Czy aby na pewno? Skutek – dramaty!
  33. Mój styl życia a zakupy (bieżnia, rower, narty, komputer, RTV, samochód, TV Sat)
  34. Zarządzanie czasem – przełożenie na pieniądze. Nagrywarka, konsole do gry.
  35. Moi znajomi a moje decyzje zakupowe. Komu kupujesz? Sobie czy im?
  36. Jak żyją i kupują bogaci?
  37. Jak kupować tanio (przez Internet)? (Wakacje, okazje, koniec sezonu)
  38. Optymalizacja kosztów utrzymania.
  39. Jeszcze kilka zasad zarządzania finansami – na podsumowanie…
  40. Na zakończenie.
  41. I jeszcze jedno…
  42. Auto promocja – informacja z ofertą szkoleniową – szkolenia / opisy

Książka może być z dedykacją specjalnie dla zamawiającego, lub obdarowanej osoby.

Wystarczy zamówić i ew. napisać oczekiwaną treść dedykacji – a taką książkę dostanie się prosto do domu.

Mimo paru pozycji już obecnych na rynku wydawniczym, NIGDY NIE BYŁO JESZCZE TAKIEJ KSIĄŻKI, ZARÓWNO W HISTORII POLSKICH AUTORÓW JAK I TŁUMACZEŃ.

Zapraszam!

Jak można zamówić książkę?

Wystarczy wpłata i email – z zamówieniem, dostawa odbędzie się natychmiast pod wskazany adres (kurierem lub do paczkomatu In Post-u – podaj numer i adres paczkomatu oraz swój numer telefonu komórkowego) i już.
TO WSZYSTKO!
Miłej lektury!!!

Poniżej wybrane fragmenty książki

Rozdział 1 – Skąd pomysł na taką książkę?

Z moich doświadczeń, z lektury, a także z rozmów i wywiadów przeprowadzonych z tysiącami osób, wielokrotnie wynikało, że niestety większość z nas nie radzi sobie dobrze z zarabianymi i posiadanymi pieniędzmi. Temat tego problemu, jest także czasem poruszany w książkach i artykułach z dziedziny rozwoju osobistego, planowania własnego życia, szczęścia.

Zwróciłem uwagę na fakt, że mimo wszystko, dość mało jest dostępnych praktycznych informacji na temat sprawnego, skutecznego radzenia sobie z całością spraw dotyczących zarządzania własnymi pieniędzmi w życiu codziennym. Takich informacji, które pomogą „normalnemu” człowiekowi i jego rodzinie. Często natrafia się na propozycje podziału własnych dochodów na 5-6 kategorii, otwarcia kilku kont bankowych i regularnych wpłat pewnych określonych procentowo sum na te konta, celem sprawniejszego korzystania z własnych środków. Myślę, zresztą, że to całkiem dobry pomysł i poświęcę mu także trochę miejsca w książce.

Jednak, to, na czym najbardziej mi zależy, co najbardziej chcę przekazać naszemu czytelnikowi, (czyli Tobie) to konkretna, dająca się zastosować w życiu codziennym i niewymagająca skomplikowanych działań, pomoc w radzeniu sobie ze wszystkim, co wiąże się z pieniędzmi. Pomoc dająca poza praktycznymi poradami i metodami czy sposobami, przede wszystkim możliwie pełne zrozumienie tego, co dzieje się z nami, gdy w naszym życiu pojawiają się pieniądze. A to dużo więcej niż metoda podziału „pensji” na „kupki”. Mam na myśli nasze przekonania dotyczące tego, czym są pieniądze, nawyki związane z pieniędzmi, nasze umiejętności i emocje powiązane nieodłącznie z pieniędzmi.

Owszem, są różne firmy, miejsca, gdzie można, wydawałoby się, otrzymać pomoc w tym zakresie. Nazywają one siebie doradcami finansowymi. I faktycznie doradzają, ale w nieco innym zakresie, niż umiejętne gospodarowanie – posługiwanie się własnymi pieniędzmi. Doradzają głównie w zakresie inwestowania, wyboru kredytów, ubezpieczeń, funduszy emerytalnych i prowadzeniu księgowości. Inaczej mówiąc są to najczęściej, po prostu, pośrednicy oferujący nam różne produkty finansowe i utrzymujący się z prowizji otrzymywanej w wyniku ich sprzedaży. Mamy, więc tam do czynienia z sytuacją, w której chodzi o sprzedanie nam czegoś, czym handluje dana firma, a nie o doradzanie, pomoc, z zakresu umiejętności dobrego używania swoich pieniędzy. Jest to oczywiście wartościowa działalność, ale wtedy, gdy chcemy kupić jakiś produkt finansowy.

A co z umiejętnym dysponowaniem dochodem, tak, by starczył on „od pierwszego do pierwszego”? Aby nasze pieniądze umiejętnie wydawać i odkładać ich część? Tu mamy lukę. Takiej wiedzy nie dostarczają nam tzw. doradcy finansowi.
W naszej książce zajmujemy się właśnie tym, czego nie dostarczają doradcy finansowi. Zajmujemy się tu, innym obszarem niż sprzedaż (wybór) produktów i usług finansowych.

Nasza tematyka obejmuje pomoc, doradzenie, a wręcz czasem „instrukcję obsługi” poprawnego postępowania, na co dzień, dla osób, rodzin, borykających się z dziesiątkami decyzji i dylematów dotyczących własnych pieniędzy.

Rozdział 2 – Dla kogo jest ta książka?

Ta książka jest dla osób, rodzin, które, jak większość, borykając się z problemami finansowymi, ulegając licznym wpływom zewnętrznym, nie mając konkretnych wskazówek do tego jak żyć, i właśnie przez to słuchając różnych mediów, osób, często w ślepy sposób ulegają nadmiernym (w stosunku do zarobków) wydatkom, albo wydatkom, które później tworzą kłopoty, jako kredyty i stwarzają, z kolei następne problemy – w jaki sposób sobie z tymi kredytami i kredytodawcami poradzić. Zwłaszcza w sytuacji, w której mamy dochody zmniejszone, ograniczone, nieregularne.

Odpowiemy sobie na pytania;
Co robić w różnych sytuacjach? Jak nie popadać w panikę? Jak radzić sobie z trudnościami? Jak traktować je jako naturalną kolej rzeczy? Zgodnie z zasadą, że fortuna kołem się toczy, raz jesteśmy na wozie, a raz pod wozem.
Książka ta jest także dla tych, którzy mając dobrą sytuację finansową, bezpieczeństwo finansowe bieżące, chcieliby zwiększyć to bezpieczeństwo, stworzyć nowe rozwiązania, które mogą na trwałe zmienić pewne przyzwyczajenia, nawyki, na inne. Takie jak roztropność, oszczędność, równowaga między wydatkami a potrzebami, dojrzałe analizowanie potrzeb, weryfikacja potrzeb związanych z pieniędzmi, przed ich realizacją. Dobre narzędzia, które pomogą uchronić nas przed kłopotami.

Żyjemy obecnie w czasach, w których konsumpcja jest rozpasana, w których wiele rzeczy jest dostępnych. Chcemy je mieć. Inni, głównie dzięki mediom pokazują nam, że te rzeczy powinniśmy mieć. My w to wierzymy. Gdyby nie media, bardzo wiele z produktów, usług, stylów życia, nie byłoby nam bliskich, nie mielibyśmy takich marzeń. To media wykreowały w nas takie potrzeby. Media – gdy je oglądamy. Ale nawet gdy ich nie oglądamy, ograniczamy telewizję, oglądamy ją rzadko, to mamy dostęp do filmów. A nawet jeśli i filmy oglądamy rzadko, to mamy dostęp do prasy. Nawet jeśli prasę, tą kolorową przeglądamy rzadko, to niestety ale cały czas „atakują” nas bilbordy, reklamy uliczne, na przystankach, w środkach komunikacji, w różnych miejscach publicznych. To jest rzecz, przed którą trudno uciec.

No i jeszcze jedna ważna pułapka, która nas „atakuje”. To wystawy sklepowe i same sklepy, galerie handlowe – współczesne świątynie handlu, które są jakby czołówką filmu. Są jakby zapowiedzią, jak zwiastun; „zobacz jakie wspaniałe jest życie dzięki tym produktom, usługom, reklamom”. To są nowe kościoły. Pokazują nam szczęście, piękno, zadowolenie wynikające z tego piękna. Bezpieczeństwo, „dobry” styl życia, szacunek, uznanie. Te wszystkie wartości, które przez wieki należały do Boga, teraz pokazuje nam się, że są do zaspokojenia… w sklepie. Wystawa sklepowa pokazuje celebrytów, a to w pięknych butach, a to w pięknym stroju, a to reklamujących telewizję, a to sprzęt elektroniczny, a to tu, a to tam. Znane twarze, lub jeśli nie znane, to „ładne”. Zadowolone, pogodne, pokazujące, to, kim będę, co się ze mną wydarzy gdy, nabędę dany produkt, nabędę daną usługę.

Ta książka jest dla tych wszystkich, którzy chcieliby nauczyć się dystansu do tego, co ten świat oferuje. Nauczyć się i pogody ducha i zadowolenia z siebie i pewności, że decyzje są trafione, przy jednoczesnym ograniczeniu konsumpcji. Bez specjalnych wyrzeczeń jest to możliwe, kiedy dokonujemy wyborów, które nazywamy roztropnymi. Kiedy ograniczamy swoje rządze posiadania, chucie, tylko do tego co niezbędne, ważne. Zresztą, pewnego rodzaju potrzeby możemy zaspokoić mając do dyspozycji ograniczone środki.

Dam przykład ekstremalny. Telefon komórkowy, smartfon, który może pełnić funkcję kamery wysokiej rozdzielczości, fotoaparatu. Oczywiście w dobrym oświetleniu. Telefon nie zastąpi w pełni aparatu fotograficznego, jeśli chodzi o funkcjonalność sprzętu, który jest dedykowany tylko do fotografii. Niemniej jednak możemy nagrywać filmy, możemy robić dobre zdjęcia, czasem nawet z lampą błyskową. Mamy możliwość korzystania ze wszystkich funkcjonalności elektronicznych jak telefonu, dyktafonu, kalkulatora, i innych jak budzik, minutnik czy stoper. Wszystko w jednym urządzeniu. Kupując takie urządzenie i łącząc to z zakupem internetowym, a czasem nawet łącząc to z możliwością nabycia takiego produktu używanego (w dobrym stanie, z gwarancją – wtedy cena jest naprawdę niska), możemy mieć to wszystko w jednym. Oczywiście, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że kombajny nie dają tego, co pojedyncze produkty. Zgadza się, ale jeśli korzystamy z niektórych urządzeń rzadko, albo chcemy poeksperymentować, czy będziemy z nich korzystać (czy są, będą nam potrzebne), bo jeszcze tego nie wiemy, to warto na początek kupić urządzenie małe, proste. Tak jak chociażby ten telefon.

To jest książka dla tych wszystkich, którzy chcieliby pewne wydatki optymalizować i cieszyć się z tego, że starczyło im „od pierwszego do pierwszego” – jeśli są „etatowcami” albo cieszyć się z tego, jeśli są ludźmi „wolnych zawodów” tak zwanymi free lancerami, czy mają przedsiębiorstwa o nierównych dochodach, że mają środki finansowe na wydatki, na zobowiązania finansowe. Tak więc, ta książka, jest dla tych wszystkich, którzy chcą cieszyć się wolnością finansową. Więcej o wolności finansowej w Rozdziale 10.

Rozdział 3 – W jaki sposób gospodarstwa domowe radzą sobie z finansami. (fragmenty rozdziału)

Jakie mają związane z tym problemy?

Czasem zdarza się, że korzystając z pieniędzy, mamy więcej kłopotów niż korzyści. Jak to możliwe? Otóż, powinniśmy wydawać jedynie tyle ile zarabiamy, albo nawet mniej. Pożyczka, jeśli taką bierzemy, powinna być przeznaczona na jeden konkretny cel i ten cel sfinansować. Inaczej mówiąc, po spłacie, produkt jest nasz na długie lata. Nasza jest pewna rzecz, która nie powinna zbytnio tracić na wartości. Mam na myśli kredyt hipoteczny na dom/mieszkanie, czy kredyt na samochód, lodówkę, pralkę, telewizor. I to w okresie (spłaty), który jest przewidywalny i w zakresie nieprzekraczającym np. 30% dochodów (nie przychodów! To wyjaśnię później, w dalszej części książki). Powinniśmy też policzyć, na ile nam starczy pieniędzy, gdy weźmiemy już taki kredyt, na wypadek gdybyśmy stracili pracę. A więc, przede wszystkim, powinniśmy gospodarować własnymi pieniędzmi. Gdy zarabiamy i gdy jeszcze startujemy od zera, gdy nie mamy jeszcze zobowiązań, powinniśmy już, od razu, od naszych pierwszych dochodów w życiu, odkładać 10% naszego dochodu – na przyszłość. Dokładnie tak, jakbyśmy tych 10% po prostu nie zarabiali. Jakby w ogóle ich nie było. 10% to niedużo, ale to bardzo dużo, kiedy się weźmie pod uwagę, że gdy odłożymy je to po zaledwie 10 miesiącach mamy jedną pensję.

Cóż, zasada 10% mówi nam dodatkowo, abyśmy także tyle, tj. na wysokość 10%, naszego dochodu pożyczali – zadłużali się, a oddamy, to, co pożyczyliśmy w 10 miesięcy. Oznacza to, że także dobrze by było do 1 pensji rocznie pożyczyć – tj. do 10% rocznego dochodu.

Jeśli więc np. 10% odkładamy i mamy zadłużenie 10%, to łącznie oba te cele pochłaniają 20% naszych dochodu. Jest to poziom, który zdaje się być bezpieczny.

Jeżeli z kolei przekroczymy 10% dochodu w obciążeniach do spłaty i wzrośniemy z kredytem aż do 30% to już tych pensji / miesięcznych dochodów, będzie trzy w roku. Tak, więc jeżeli zarabiam np. 5 tysięcy zł (na rękę), to maksymalnie do 15tys zł powinienem łącznie pożyczyć. W takim przypadku oba cele (odkładanie i zadłużenie) sięgają aż 40% dochodu, a to już wydaje się być bardzo dużym obciążeniem, może nawet nazbyt dużym, biorąc pod uwagę fakt, że często praktycznie wydajemy tyle ile zarabiamy.

Większość osób nie ma żadnego zabezpieczenia, nie ma żadnej pewności, co do dalszego dochodu, a pożyczając pieniądze pożyczają je na rzeczy konsumpcyjne, a nie trwałe. Co innego telewizor, pralka, która służy przez wiele lat. Zatem pieniądze pożyczać jest dobrze na konkretny cel, który pozostanie na wiele lat po spłacie. Na kilka dłuższych okresów niż wynosiła sama spłata.

Jeśli już chcemy zwiększyć nasze obciążenia ponad 10%, to pieniądze pożyczone, a przeznaczone na dom, na mieszkanie, powinny być tymi, które obciążają gospodarstwo domowe, łącznie, maksimum w zakresie do 30% dochodu miesięcznie. Przeliczając to na kwotę zadłużenia, daje nam to maks. 3 letni dochód – w odpowiedzi na pytanie, jaką kwotę powinniśmy maksymalnie pożyczać. Przy zarobkach 10 tys. zł/miesiąc daje to nam sumę do 360 tysięcy zł kredytu.

A jeżeli chodzi o samochód? No właśnie. Często ulegamy kwestiom związanym z konsumpcyjnym trybem życia. Bierzemy pieniądze na samochód, który szybko traci na wartości. Czasem też ludzie mówią: „nie stać mnie na używane, bo będę musiał/a dużo naprawiać”. To, co na pewno będziesz musiał/a, to zapłacić, ale, za AC i OC. Od starego samochodu, wartego 20 tysięcy złotych, płacąc 10%, wydajesz 2 tysiące. Od nowego samochodu, wartego 100 tysięcy, płacisz w pierwszym roku 5 tysięcy! A w latach następnych kwota mocno rośnie (nawet do 10 tysięcy), choć wartość mocno spada. Kuriozum?! W związku z tym wcale nie wychodzi taniej. Nowe auta, szybko i dużo tracą na wartości. Dobrze jest, więc kupować auta używane, które są jeszcze w pełni sprawne (o wartości rezydualnej – piszę dalej w książce). A nowe auta? Jeśli już kupować, to używać, przez co najmniej 10-12 lat, a nawet 14-15, tak, aby to auto było w pełni zużyte. Te porady nie dotyczą oczywiście osób, których dochody są tak duże, że nowe auto kosztuje ich do 3 miesięcznych dochodów.

Piszę oczywiście te słowa dla osób mających średnie dochody, na poziomie kilku, nawet kilkunastu tysięcy w skali miesiąca łącznie na rodzinę. Ta porada nie dotyczy osób, które mają dochody takie, że zakup nowego samochodu jest wydatkiem rzędu góra 3 „pensje” miesięczne. Jeżeli mamy tak wysokie dochody, że możemy, za maksimum 3 pełne miesięczne „pensje” kupić nowe auto (co w przeliczeniu na osobę zarabiającą 50 tysięcy oznacza 150 tysięcy) i to jest zgodne z zasadą 3 miesięcznych dochodów i jest jak najbardziej OK.

Ale już w przypadku rodziny, która zarabia 15 tysięcy złotych, górna granica to 45 tysięcy za auto. To znaczy maksymalnie 3 miesięczne pełne dochody, to wartość auta, na które cię stać.

Dlaczego tak mało? No pomyśl! Musisz spłacać to, co najmniej przez pół roku (gdybyś chciał na spłatę kredytu przeznaczyć aż 50% swego dochodu), albo 9 miesięcy (30% dochodu to kredyt), a może 30 miesięcy (10% dochodu idzie wtedy na spłatę kredytu) gdybyś nie chciał się zbytnio obciążać. A czy tyle będziesz używał to auto? Nie! Minimum przez 3, 4 lata. I wtedy możesz sobie kupić następne. Jeśli chcesz. Ale, po co oddawać 10% dochodu przez np. 3 lata, jeśli możesz używać tego auta dłużej? Wtedy, po upływie danej liczby miesięcy w czasie, których zmniejszałeś swe dochody płacąc raty kredytu (lizingu, wynajmu długoterminowego – bez znaczenia) masz do dyspozycji własne spłacone już auto, a Twoje dochody nie są obciążone ratami kredytu za kolejne nowsze auto. Po co więc wciąż zmniejszać swój dochód o np. 10%, skoro możesz mieć całe 100% i własne auto?

Tak, więc kupujmy samochody za góra, wysokość 3 miesięcznych dochodów. No cóż, to chyba mamy już ustalone, że tak kupujemy auta, w takiej cenie. Ważne! I tak, każdy z nas, gdy i jeśli zachce, może wprowadzić swoje ustalenia. Np. zamieni 3 dochody miesięczne na 6 lub 9. To jest naturalnie w gestii każdego czytelnika. Z mojej strony przestrzegam jednak z całej siły przed takimi eksperymentami. Dlaczego? Z wielu powodów podawanych w całej tej książce.

A co z mieszkaniami, domami? W Polsce, średnio, zaledwie 60 metrowe mieszkania, kosztują nas tyle, co, zarabia się przez 10 lat (chodzi o 10 letnie całe dochody). Są regiony w Polsce, miasta, gdzie trzeba by pracować i wydać wszystkie swoje dochody z 12-14 lat! Policzmy; ile byłoby dobrze wydać maksymalnie na mieszkanie, jeżeli zarabiam np. (dla równego rachunku) 10 tys. złotych miesięcznie? Te 3 lata, to 300 tys. Złotych. Liczę 300 a nie 360 tysięcy, ze względu na różne nieprzewidziane wydarzenia, które mogą pochłonąć cześć naszych pieniędzy. Zawsze lepiej, planując, iść w stronę bardziej zachowawczych wyliczeń, niż w stronę nadmiernego optymizmu.

Przy 5 latach, dochód wyniesie 500 tysięcy złotych. I niech to stanowi górną granicę wyznaczającą, za jaką kwotę powinienem kupować mieszkanie/dom. Gdyby założyć 10% dochodu na spłatę kredytu na takie mieszkanie/dom, da nam to 50 lat spłaty. Uff! Zrobiło się gorąco! Niezły wynik. Czy aby starczy życia? Ta kalkulacja jest prosta i działa! Te dwa nieliczone tu miesiące to z jednej strony rezerwa na nieprzewidziane wydatki a z drugiej strony rezerwuar pieniędzy na pokrycie odsetek od udzielonego kredytu, które jak wiemy, nie są małe.

A kredyt na coś, czego używasz corocznie, np. na wakacje? Oczywiście w ogóle odradzam. Ale jeśli ktoś już chce to… do wysokości 1 miesięcznego dochodu.

Mamy, więc już ustalone jak duży powinien być maksymalnie kredyt na mieszkanie/dom (5 lat dochodu), na samochód (3 miesiące) i na rzeczy drobniejsze, np. wakacje (najlepiej nic a maksymalnie 1 miesięczny dochód).

A co z kwestią kolejnych zobowiązań, zakupów? Resztę należy kupować za gotówkę. tj. z własnych środków. Policz sobie, jaki procent twoich dochodów stanowi wyżywienie, opłaty i kredyty.
Wszystkie kredyty powinny stanowić nie więcej niż 30% dochodów. Nie słuchajmy banków. Niech te mówią, że więcej. A kto Ci później pomoże, gdy będziesz miał kłopoty z uzyskaniem w przyszłości, wciąż równie wysokiego dochodu jak w dniu podpisania umowy kredytowej? Odpowiedź jest bolesna. Niestety nikt z nich Ci nie pomoże, a co najwyżej zwindykuje!

Jeśli chodzi o karty kredytowe i debety na koncie – informacja jest krótka: NIE! (…)

Rozdział 4 – W jaki sposób rozmawiać o pieniądzach w rodzinie, z dziećmi?

Wychowanie. Wielkie znaczenie dla gospodarowania pieniędzmi ma to, co sami słyszeliśmy, jako małe dzieci, w domu. Jaki był stosunek dorosłych do pieniędzy i oczywiście to, co obecnie dorośli, już sami jako rodzice, uważają i mówią przy dzieciach. Przykładowo, że pieniądze to dobro, które trudno osiągnąć, którego zasoby są ograniczone. Trudne do pozyskania i utrzymania oraz pomnażania.

Dobrze jest razem, wspólnie płacić rachunki, tak aby mąż wiedział ile kosztuje utrzymanie domu, tak aby żona zdawała sobie sprawę z określonych warunków. Tak aby wspólnie widać było jak pieniądze z konta znikają i tam się pojawiają. Pamiętajmy co mówi o pieniądzach w rodzinie ludowe porzekadło: „Kończą się pieniądze, kończy się miłość.” Możemy potraktować te słowa jako przestrogę i wspólnie obserwować ruch pieniądza w naszym domu, tak by nie było dla nikogo niespodzianek i rozczarowań.

Dobrze jest, bardzo wygodnie, dokonywać płatności przez Internet, posiadać konto internetowe. Para, rodzina, może o dowolnej porze, w dowolnym dniu, wykonywać te operacje finansowe.

Rozmawiamy ze sobą o wspólnych finansach, jest to temat otwarty. Nie uciekamy przed tymi sprawami. Jesteśmy przygotowani na trudne decyzje, na kompromisy. Wiemy, że dobro wspólne, dobro rodziny, jest najważniejsze, nie zaś jedynie dobro jednostki. I mamy wspólny cel, jakim jest niezależność finansowa, brak długów, takie gospodarowanie środkami, aby były one w dostępności i w pierwszej kolejności kupujemy takie produkty, takie usługi, płacimy takie rachunki, które są podstawowe i dla rodziny najważniejsze. Dzieci też mogą w tym uczestniczyć.

Jeśli chodzi o zbieranie pieniędzy, warto od najmniejszego, zachęcać dzieci do oszczędzania. O pieniądzach można z nimi swobodnie rozmawiać. Kiedy dziecko chce kupić jakiś drogi produkt, można powiedzieć, jaka jest wartość danego produktu, w przeliczeniu na przykład na jakąś jego ulubioną zabawkę, np. rower, na coś, co dla dziecka stanowi wysoką wartość. I warto mówić wtedy, że to, co teraz by dziecko chciało mieć, albo to, o co dziecko pyta ile kosztuje, to kosztuje np. X rowerów, konsol, gier, zabawek itd. No i wtedy dziecko rozumie, że mogłoby mieć taką, a nie inną ilość tych zabawek za daną rzecz. Np. X rowerów, za jedną taką rzecz. A jaką radość dziecku daje rower, czy np. konsola do gier? Dużą, prawda? Liczenie wartości w stosunku do innych produktów, do innych przedmiotów, dóbr, które możemy mieć jest łatwe do zrozumienia. Wtedy dziecko jest świadome tego, jak te pieniądze wydawać.

Warto oswajać dziecko z pieniędzmi, tak, aby czuło ich wagę, aby wiedziało, że czasem, zamiast, na przykład, częstego mycia samochodu na myjni, w środku i na zewnątrz (tak zwany komplet), można auto umyć tylko na zewnątrz, co zmniejsza wydaną kwotę. Ale jednocześnie uczyć też, że zamiast samemu myć samochód (w środku i na zewnątrz) przez godzinę czy dwie, można w tym czasie pójść do kina, a auto jest myte na myjni, i jaka jest wartość tego, w stosunku do czasu spędzonego razem. Wielka wartość to czas spędzony razem, a dziecko będzie też czuło, że rodzic poświęca pieniądze by być z dzieckiem, cała rodzina razem.

Dobrze jest, aby dziecko oszczędzało, aby widziało, że jego pieniądze przyrastają. Inflacja jest na bardzo niskim poziomie, więc pieniądze zasadniczo nie tracą na wartości i oszczędzanie jest, jak najbardziej, na miejscu. Dobrze, gdy dziecko odkłada pieniądze otrzymane od rodziców i bliskich. Dobrze jest także, gdy rodzice mówią o pieniądzach z szacunkiem, że pieniądze to jest dobro, które zdobywając – wypracowując, kosztuje nas dużo pracy, wyrzeczeń, że dostęp do pieniędzy nie jest łatwy, jest ograniczony, wymaga zachodu, starań, wysiłku. Możemy mieć dużo tego dobra, gdy się postaramy, zadbamy o to.

Ludzie, którzy wiele zarobili, dzięki gorzkiemu doświadczeniu odkryli, że w przypadku pieniędzy łatwa jest jedynie ich utrata. Co mówi nam japońskie przysłowie o pieniądzach? Oto ono: „Zarabianie pieniędzy przypomina kopanie w piasku przy pomocy szpilki, tracenie pieniędzy przypomina wylewanie wody na piasek”.

cd. rozdziału 4
Same pieniądze szczęścia nie dają – to prawda. Bo przecież można być bogatym i nieszczęśliwym, gdy zawodzą nas relacje, nie ma ich lub są bolesne – kalekie. Świadczą o tym różne przykłady osób, które gdy były biedne, były bardziej zżyte z rodziną, z sąsiadami, znajomymi, a teraz już nie są, kiedy to pieniądze oddzielają jednych od drugich. Pieniądze, więc, mogą powodować, że jesteśmy szczęśliwi, spełnieni, jednak spokój ducha, zdrowie i relacje międzyludzkie są najważniejsze. Uczciwość jest na nich (na tych relacjach) oparta, szczerość intencji, bogobojność.

Pieniądze potrafią sprawić jednak, że ludzie dosłownie głupieją. Kiedy mają pieniądze, np. wiara, Bóg zdarza się, że przestaje być im potrzebny. Wydaje im się, że są samodzielni i potrafią sobie ze wszystkim poradzić, że są samowystarczalni. Że nikt im już nie może niczego ani zakazać, ani nakazać. No, ale to jest złudne. To, tak, jak kiedy jest piękna pogoda i świeci słońce, wydaje się, że nic nam nie zagraża, ale przecież zawsze przychodzi wieczór i noc. Ładna pogoda się kończy, robi się chłodniej, może zerwać się wiatr… i wtedy już nie jest tak dobrze. Kiedy jesteśmy w parku w słoneczny dzień, pełnym przyjemnych cieni, to, kiedy zaczyna grzmieć i niebo zaciąga się przed burzą, czarnymi chmurami, to wtedy wszystko się zmienia, trzeba uciekać z tamtego miejsca. I dobrze jest ostrzec dzieci, a także i ludzi dorosłych, że to tak, jak ze wszystkim w życiu; za dużo cukierków, za dużo soku pomarańczowego, chociaż smaczny, powoduje nadwagę, otyłość, choroby. Jest bardzo kaloryczny. Za dużo czekolady, która sama w sobie, jest zdrowa dzięki kakao, ale w dużej ilości, niestety szkodzi. Za dużo wszelkiego dobra, też i pieniędzy, które są czynnikiem, realizującym ludzkie potrzeby, poprzez, które, realizuje się te potrzeby, także mogą być (pieniądze) niestety i przyczyną nieszczęścia. Ludzie zatracają się często w pieniądzach. Uważają, że są one najważniejsze. Siebie postrzegają, jako lepszych od innych. Jest to w efekcie, z krzywdą i dla nich samych i dla ich otoczenia.

Warto pytać dzieci, jaką mają pasję w życiu. Pytać je, czym się chcą zajmować w życiu dorosłym, obserwować, w którą stronę się kierują. I żeby połączyć, to ich zamiłowanie, do tego, kim chcą być, co chcą robić, z tym, co daje pieniądze. Aby te dwa składniki mogły utworzyć efekt synergii, poprzez połączenie pasji/zamiłowań z talentami/umiejętnościami, tak, by w efekcie mieć z tego pieniądze.

Zarabianie pieniędzy może być przyjemne. Postaraj się, aby twoje życie, to, co robisz, było zgodne z tobą samym i abyś miał możliwość realizowania się, skupienia się na rzeczach, które sprawiają ci przyjemność. Wtedy nie będziesz czuł, że pracujesz.

Parę przykładów takiego połączenia pasji z umiejętnościami.

Poznałem pewnego artystę malarza, który jest jednocześnie swoim marszandem. Dzieje się tak, ponieważ ma on wybitne zdolności malarskie, kocha malować i świetne umiejętności komunikacyjne, budowania relacji. Sam najlepiej sprzedaje swoje obrazy zamożnym kupcom. Jest on najlepszym ambasadorem swojej marki.

Osoba, która lubi dzieci i jednocześnie ma pomysły na to, jakie zajęcia z nimi prowadzić. Lubi zajęcia plastyczne i inne, aktywizujące dzieci. Jednocześnie osoba ta, chciałaby mieć własny biznes. Jest to dobre połączenie, by założyć np. przedszkole prywatne lub świetlicę, klub dla dzieci.

Osoba, która lubi kontakty z innymi ludźmi, czerpie z nich radość, ma wiedzę i potrafi skutecznie doradzać, ukierunkowywać, jednocześnie sprawdza się, jako szef, lider, przywódca. Ma charyzmę, czy też jest dobrym mówcą, umiejętnie przekonuje, wpływa na innych. Osoba taka może np. otworzyć firmę doradczą czy szkoleniową z zakresów; kompetencje psychospołeczne, relacje międzyludzkie, rozwój osobisty, przywództwo, motywowanie, zarządzanie zespołami, komunikacja, wystąpienia publiczne, negocjacje, itd.

My, jako rodzice mamy obowiązek, aby dzieci edukować, że pieniądze to dobro potrzebne do realizacji potrzeb. Aby nie przywiązywać szczególnie do tego dobra, nadmiernej wagi jak i do innych rzeczy materialnych. Aby orientować się na relacjach z ludźmi. Aby nie zadłużać się, co jest wielką przyczyną nieszczęść i tragedii ludzkich. Aby bardziej żyć skromnie, co nie znaczy biednie, ale za własne, zgodnie z przysłowiem „ciasne, ale własne” i aby pieniądze nie były brane „na wyrost”. Bo każdy dług, każda pożyczka, musi być kiedyś spłacona.

Wielokrotnie, ludzie zadłużając się, myślą, że są coraz bardziej majętni i mają coraz więcej, a tak naprawdę, kiedyś mogą mieć więcej, a póki, co, właścicielem jest bank. To przestroga. Warto to mówić dzieciom i warto, gdy jesteśmy dorośli, także brać to pod uwagę. Mniej lub wcale długów i życie za własne pieniądze.

Kolejny fragment rozdziału 4
Jeśli chodzi o edukację dzieci, ale także osób dorosłych, pragnę dodać kolejną kwestię. Jest to sprawa związana z dążeniem do bycia, takim jak inni. Otóż, zdarza się, że próbujemy naśladować innych, tych, których widzimy w mediach; telewizji, prasie, w filmach, co może doprowadzić do takiej sytuacji, że nadmiernie się zadłużymy. Co mam na myśli? Gdy patrzymy na film, widzimy bohaterów, którzy wiodą szczęśliwe życie, jeżdżą dobrym autem, mają ładnie wyposażony dom, zdrowe, dobrze ubrane dzieci, które często mają drogie zajęcia pozalekcyjne. Widzimy filmy, które nie są polskie, choć są i nasze produkcje, które pokazują takie życie. Często tam standard życia jest wyższy. Dwa, trzy, cztery i więcej razy więcej zarabiają obywatele krajów Zachodnich w Europie czy USA, w stosunku do przeciętnego obywatela w Polsce. A koszty życia, dla niektórych dóbr i usług są porównywalne. Płacą oni +/- tyle samo za żywność, paliwo, odzież, kosmetyki, sprzęt domowy, energię elektryczną czy gaz, za różnego rodzaju opłaty. Przy kolosalnej różnicy zarobków, wydatki te stanowią wielokrotnie mniejszy procent w budżecie.

Kiedy obserwujemy te piękne obrazki, szczęśliwe rodziny, kiedy widzimy także polskie filmy, na których nie jest przedstawiana „nasza polska rzeczywistość” – mam na myśli choćby bardzo skromne warunki życia wielu ludzi, wręcz biedę, niedostatek, lecz widzimy życie osób, tak zwanych spełnionych, ludzi tzw. sukcesu, to widzimy, na ogół, status w miarę wysoki, dużo bogatsze życie, niż to wynikałoby ze średniej pensji, tj. dochodów kilku do np. dziesięciu tysięcy złotych dla rodziny. Na ogół przeciętna rodzina w Polsce zarabia mniej.

A więc uwaga(!), bo często, gdy czytamy kolorową prasę, widzimy ładne reklamy, produktów, usług, które to, mają nam zapewnić szczęście. Widzimy ludzi, którzy obracają się w tak zwanych kręgach celebryckich. A to impreza, a to bogate wakacje, albo widzimy dobrze wyposażony dom, ciekawe zajęcia. No i patrzymy na siebie i często widzimy, że tamci są albo piękniejsi, a więc myślimy o ulepszeniu naszego wyglądu, czy garderoby, albo tamci są lepiej wyposażeni, myślimy wtedy o innych rzeczach materialnych; jak meble, samochód, czy dom bądź mieszkanie, lepiej wyposażone, wyremontowane, urządzone. Czy patrzymy na styl życia, a to pite alkohole, a to wykwintna kuchnia, znajomi, imprezy. Często można odnieść wrażenie, że my żyjemy marniej, gorzej. Ani nie jesteśmy tacy ładni, ani nie jesteśmy tacy bogaci, ani nie mamy takiego „dobrego” gustu czy drogiego stylu.

No i do czego to doprowadza?

Często do decyzji: „no, trzeba wziąć pożyczkę! Trzeba wziąć kredyt”. Lub doprowadza to do tego, co będzie opisane w osobnym rozdziale: „trzeba wyjechać za pracą”. Mam tutaj na myśli długą rozłąkę. Lub doprowadza do trzeciego typu decyzji; o długiej pracy na miejscu, w Polsce, która ma zapewnić odpowiednio duży dochód. Pisząc długa praca, mam na myśli, wiele godzin dziennie spędzanych w pracy.

Występują więc, trzy elementy tego dramatu;
1.pożyczka, kredyt
2.emigracja
3.całe dnie w pracy lub/i dodatkowa praca zapewniająca większy dochód.

No i kiedy dochodzimy do wniosku, że coś „trzeba” zrobić, oglądamy biernie reklamy, filmy, fałszywy świat ukazywany w mediach, widzimy życie innych osób, często bezrefleksyjnie podejmujemy decyzję; „Biorę kredyt. Będę miał(a) to, co mają inni”.

ZAMÓW KSIĄŻKĘ

O ZARZĄDZANIU FINANSAMI DOMOWYMI

    TWOJE DANE

    DANE DO WYSYŁKI

    DANE DO FAKTURY

    Administratorem danych jest Aspen-Szkolenia i konsultacje Jolanta Górecka z siedzibą przy ul. ul. T. Bairda 56/4 w Grodzisku Mazowieckim 05-825. Dane podawane są dobrowolnie, a ich przetwarzanie odbywa się wyłącznie w celu realizacji zamówienia książki. Informujemy o przysługującym Państwu prawie dostępu do treści danych oraz prawie ich poprawiania, zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych z dnia 27 kwietnia 2016 r. (Dz. Urz. UE L 119 z 04.05.2016) (RODO)